Msze św. za zmarłych,
intencje mszalne i wypominki
Msza św., to sakramentalne uobecnienie zbawczej męki,
śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Uobecnienia ona
ofiarę miłości Tego, który oddał za nas swoje życie. Choć
nie jest to udział w Jego męce cielesnej, to jednak stajemy
się uczestnikami Jego miłości. A dzieje się to wszystko mocą
Ducha Świętego. Gromadzimy się w danym miejscu i czasie
także po to, aby dziękować za ten dar miłości, aby jednoczyć
się w Nim i przez Niego między sobą. Uczestnicząc w tym
Dziękczynieniu, czyli Eucharystii, otwieramy się na uświęcające
działanie Boże. W Kościele katolickim każda Msza św.
jest sprawowana za cały Kościół i wszystkich ludzi.
Słowo intencja pochodzący od łacińskiego intentio m.in.
oznacza zamiar, wolę. W liturgii Kościoła używane jest także
określenie „intencja mszalna”, które oznacza wolę wiernych,
aby sprawowano Mszy św. w określonej ich potrzebie. Czyli
kapłan celebrujący jedną z Mszy św., odprawianych w naszym
kościele, spełnia w ustalonym wcześniej dniu i godzinie
tę ich wolę. Można ją ofiarować za żywych i zmarłych
oraz w potrzebach własnych. Jedyny warunek jest ten, aby
ta intencja była godziwa. Nie można bowiem ofiarowywać
owoców Mszy św. w intencjach z natury swej złych, np. życząc
komuś czegoś złego.
Msza św. może być ofiarowana zarówno w intencji osób
żyjących, jak i zmarłych, dojrzewających w czyśćcu do pełni
miłości, aby rychło oglądali Boga „twarzą w twarz”. Msza
św. za bliskich nam zmarłych jest także wyrazem naszego
z nimi związku, naszej miłości, a pośrednio utrwalenia o nich
pamięci. Ale przede wszystkim ze sprawowanej Mszy św.
płyną niezliczone łaski Boże.
Kościół przypomina, że ofiara mszalna, składana z racji
sprawowania Eucharystii, nie jest za nią zapłatą. Nie może
być mowy o kupowaniu, czy płaceniu za Mszę św., jak i za
każdy inny sakrament, gdyż byłaby to symonia, świętokupstwo.
Składamy jedynie w miarę swoich możliwości ofiarę
na rzecz świątyni i kapłana. Uzasadnienie dla tej praktyki
znajdujemy w słowach Chrystusa: „Zasługuje robotnik na
swoją zapłatę” (Łk 10,7n). Tę myśl rozwinął św. Paweł:
„Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską na własnym
żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnice i nie spożywa z jej
owoców?” (1 Kor 9,7).
Z praktyki duszpasterskiej jednak wynika, że liczba zamawianych
intencji mszalnych maleje, a jeśli są zamawiane, to
przede wszystkim przez osoby w starsze. Młodzi często w ogóle
nie wiedzą, o co chodzi w tym zamawianiu, albo, niestety,
jak się słyszy, „kupowaniu Mszy św.”, „płaceniu za Mszę św.”.
Przyczyn tego może być wiele. Jedna z nich, to coraz
mniejsza świadomość wagi Eucharystii w życiu chrześcijanina.
Fakt ten potwierdza obserwowaną coraz większa
nieobecność na niedzielnej Mszy świętej, szczególnie dzieci
i młodzieży. Ale zauważa się, że człowiek wierzący coraz
częściej umieszcza siebie poza Wspólnotą Kościoła, coraz
bardziej ucieka ze swoją religijnością w sferę prywatną.Tymczasem wiarę unikającą wspólnoty Kościoła trzeba
uznać za niepełną, ozbawioną czegoś więcej niż tylko wspólnoty
wierzących. Przede wszystkim brak jej mocy łaski, która
płynie z uczestnictwa w sakramentach, zwłaszcza w Eucharystii.
Często stawiane jest pytanie o Msze św. gregoriańskie.
Msze gregoriańskie, to 30 Mszy, odprawianych w intencji
jednej zmarłej osoby w ciągu 30 kolejnych dni przez jednego
lub wielu kapłanów. Praktyka ta datuje się od VI wieku
i wiąże się z papieżem Grzegorzem Wielkim. Według nauki
Kościoła zaufanie wiernych do Mszy gregoriańskich, jako
szczególnie skutecznych dla uwolnienia zmarłego z czyśćca,
należy uważać za rozumne i zgodne z wiarą.
Piękna jest troska Kościoła o zmarłych, o „dusze czyśćcowe”.
Niepoprawne jest jednak sformułowanie intencji Mszy,
czy w „wpominkach”, za „dusze znikąd nie mające ratunku”,
bo po prostu takich nie ma. Kościół, bowiem, w każdej Mszy,
i poza nią, modli się za wszystkich zmarłych.
Na nas, żyjących na ziemi, spoczywa wielka odpowiedzialność
za los zmarłych. Ponadto nasza modlitwa za nich
sprawia, że ich wstawiennictwo za nami wzrasta i staje się
bardziej skuteczne. Osiągamy to przez sprawowaną w ich intencji
Eucharystię. Bł. Jan Paweł II, w swej encyklice Kościół
o Eucharystii napisał, że Eucharystia została nam powierzona
przez Chrystusa nie tylko jako jeden z wielu darów, lecz
„jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie”.
Również i my możemy w ten największy dar – w Eucharystię,
włączyć nasze „małe dary”.
Miesiąc listopad nasuwa pytanie: skąd się wzięły wypominki?
Są one jednym ze wielu sposobów naszej modlitewnej
pamięci o zmarłych. Ich tradycja sięga X wieku. W liturgii
mszalnej sprawowanej w starożytnym Kościele, podczas
przygotowania darów ofiarnych i w czasie modlitwy eucharystycznej
odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie
wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów,
świętych męczenników i wyznawców oraz wiernych
zmarłych. Drugą listę świętych także głośno odczytywał sam
biskup: „Wspomnijmy błogosławionych apostołów i męczenników…”.
Czasem sięgano aż do Starego Testamentu, nawet do
Adama. Trzecia lista zawierała imiona zmarłych. Biskup mówił:
„Podobnie wspomnijmy i dusze tych, którzy spoczywają…”.
Wspominanie imion przede wszystkim wyrażało więź
wspólnoty i miłości, łączącą wszystkich członków Kościoła
chwalebnego (święci), cierpiącego (zmarli) i walczącego (żyjący).
Umieszczenie imion w dyptyku świadczyło o trwaniu
w jedności ze wspólnotą kościelną. Po wyczytaniu, dyptyki
składano na ołtarzu, na którym sprawowano Eucharystię, co
było wymowne. Z czasem, gdy zaczęto odprawiać Msze św.
w intencji poszczególnych zmarłych (lub żywych), dyptyki
zastąpiono wspomnieniami (mementa) nie zawierającymi już
imion wszystkich wiernych, o których Kościół nadal pamięta,
ale tylko imiona jednego lub kilku wskazanych celebransowi.
W obecnej liturgii Mszy św. „mementa” przetrwały w I-szej
modlitwie eucharystycznej (Kanon Rzymski). Usunięte ceremonie
odczytywania długich list zmarłych przetrwały jednak,
ale jakby na marginesie Mszy (np. na samym jej początku, jako
intencje Mszy św., zwłaszcza tzw. sumy, lub przy ogłoszeniach
dotyczących wspólnoty, albo przy innych obrzędach.
Dzisiejsze wypominki są kontynuacją starożytnych dyptyków
i mają podobny sens. Są one wyrazem miłości i jedności
całego Kościoła, tego pielgrzymującego na ziemi i tego, który
przeszedł już granicę śmierci. Pisząc imiona zmarłych na
kartkach wspominkowych i odczytując je, wyrażamy wiarę,
że ich imiona są zapisane w Bożej księdze życia. Znaczenie
wypominek jest tym większe, gdyż tak, jak w starożytności,
tak i dzisiaj, są związane z Eucharystią, ze Mszą św.
o. Jacek Koman OFM
|